Prolog "Cukru, kochanie?"




 — Ile słodzisz kochanie? — z ust staruszki padło zazwyczaj zadawane pytanie przy herbatce. Uśmiechnęłam się do niej z udawaną grzecznością.  
 — Nie słodzę herbaty babciu, to zabija jej smak. — odparłam głosem  przegniłym i udającym słodycz.
 Upiłam łyk gorącej herbaty, która lekko poparzyła mój język, delikatnie otworzyłam usta i zaczerpnęłam zimnego, wilgotnego powietrza, aby łagodne poparzenie doznało chwilowej ulgi. 
 — Ciągle zapominasz kochana, że najpierw trzeba trochę odczekać, za nim się napijesz. — przegryzłam dolną wargę, a moje usta uformowały się w swego rodzaju uśmiech, który jednak ani trochę nie był szczery. 
  — Och... tak.  — odpowiedziałam z lekkim zirytowaniem w głosie, którego starsza kobieta nie dostrzegła. 
  Najzwyczajniej w świecie przyglądałam się staruszce, która bujała się w drewnianym fotelu, nucąc pod nosem jakąś piosenkę, którą pamiętałam z czasów, gdy moja mama mi ją śpiewała. Zerknęłam kątem oka na szafę pełną przeróżnych ksiąg, nigdy na żadnej półce nie było biblii, moja babcia nie wierzyła w to, co próbują jej wcisnąć kościół — tylko w tym przypadku się z nią zgadzałam, przeważnie jej przytakiwałam, gdy wypominała mi moje wady. Szczerze jej nienawidziłam, ale zdawałam sobie sprawę z tego, iż to gryzienie ręki, która mnie karmi, lecz po tych latach z nią spędzonych marzyłam tylko o wyprowadzce, aż mój tato wróci. Jednakże były to tylko marzenia, wiedziałam, że nie wróci, zostawił mnie tutaj na pastwę losu. 
  Staruszka na chwilę przestała się bujać, co wróżyło poważną pogawędkę, spojrzałam w jej stronę. Szarooka wpatrywała się w filiżankę z ciepłym napojem, który jeszcze parował. Niepewnie otworzyła spierzchnięte wargi. Posłała mi krótkie pełne bólu spojrzenie. 
  — Kochanie, na pewno chcesz zamieszkać u swojej matki? — spytała z wielką powagą, przez chwilę przez myśl nawet mi przeszło, iż się o mnie martwi. 
  — Tak, na pewno. — moja odpowiedź była oczywista, szorstka i niezmienna. Właśnie tego tak bardzo chciałam, wrócić tam, gdzie wszystko się zaczęło, nawet fakt, iż zostałam przez nią porzucona nie przeszkadzał mi tak bardzo, jak czas spędzony z tą staruszką ze schizofrenią i widocznymi gołym okiem zaburzeniami zdrowotnymi, jak i psychicznymi. — zrozum babciu, że tutaj jest mi źle, nie chcę tu więcej zostawać. Pamiętam, że zawsze powtarzałaś, iż moja matka jest złą kobietą, ale nie sądzisz, że mój ojciec jest jeszcze gorszy... czuję się niechcianą osobą, dobrze wiem, że gdybyś mogła udusiłabyś mnie. Nie zaprzeczaj, moja pamięć sięga dalej niż myślisz. Wiele razy ocierałam się o śmierć, głównie z Twojej przyczyny, więc nawet mi nie wmawiaj, że mnie kochasz. Postanowione, wyprowadzam się do Maledictus.
  — To Twój wybór kochanie, nigdy nie byłaś zbyt rozsądna... — starsza kobieta upiła łyk herbaty i spojrzała w moją stronę, uśmiechnęła się. — ale wątpię, że znajdziesz tam to, czego tak pragniesz.


       

1 komentarz:

  1. Fajnie się to zapowiada :p Ta babcia mnie przeraża mówiąc szczerze. I mam jakieś nieodparte wrażenie, że nie raz ją w historii spotkamy.
    Mój Boże mam nadzieję, ze się myle :P

    Pozdrawiam cieplutko i czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.